Tutaj każdy pies czuje się jak w niebie.
S: Spokojnie, usunęłam ranę. *pokazuje kryształ* Przyjęłam ją na siebie. *z kącika jej pyska leci krew i nagle robi jej się rana w tym samym miejscu co Shezowi*
L: Siostro! Sun, nie! *łapie ją*
A: *leży dalej*
F: *przychodzi i zwiesza łeb*
Offline
S: *leży przy Lunie, ma przymknięte, szkliste oczy* Trzeba zawsze pomagać... mnie nie znacie, a ciebie znają.
L: *odwraca łeb i łzy polatują z jej oczu* Mam dosyć. Chodźmy, to wszystko moja wina... *bierze Sun na grzbiet i powoli idzie*
F: *bierze Alexa na plecy i idzie*
A: Tato...
Offline
-Shez, już dobrze?
*Nagle poczułam jak ktoś złapał mnie za kark, był to hycel, który wcześniej ugodził Shez'a. Próbowałam go ugryźć, ale nie dosięgałam. Szamotałam się na wszystkie strony, lecz hycel trzymał mocno.*
Offline
Fang skacze na hycla i przegryza mu tętnice... to już koniec...
//przenosiny do ''Jadalni''//
Offline
//przypominam, przenosimy się do jadalni na ziemi psów//
Offline