Tutaj każdy pies czuje się jak w niebie.
*Alex otrzepał się, i przyłożył łapę do rany na czole* Ouch...
Offline
*Ja natomiast zajmowałem się wydostawaniem innych z klatki. Zdejmowałem kłódki, a psy zaraz wychodziły i dziękowały za pomoc. Jednakże ja szybko podszedłem do Alexa.*
- Dasz radę? Pomogę Ci...
Offline
A: Sun chyba nie, Shezowi też nie, a moja rana na głowie... uderzałem głową w klatkę, żeby ją wywarzyć, to chyba nic... nic mi nie jest...
S: * wzdycha*
Offline
*Alex uśmiechnął się i zerwał kawałek położonego dalej bandaża, nagle wpadają hycle*
Offline
A: Sun uciekaj! * Alex skacze na jednego hycla, ale nagle ten się odsuwa i Alex trafia w klatkę, wstaje jednak mimo ran i znów skacze na tego samego, tym razem trafiając w drugą klatkę, robi tak kilka razy aż mdleje z wycieńczenia*
S: *mówi coś po cichu, kryształ zaczyna świecić*
Offline
S: *kryształ z jej wisiorka zaczyna świecić bardzo jasnym światłem oślepiając ludzi, ale nie psy*
A: *jest posiniaczony, krew leje mu się już tylko z głowy, a na piersi została rana*
Offline
S: *podbiegła do Sheza i zdjęła naszyjnik, przyłożyła kryształ do rany, rana znikła*
A: *otworzył lekko oczy, ale nie miał siły na nic*
F: *wbiega razem z LUNĄ! Luna była poobwiązywana bandażami, nie wyglądała na chorą, ponieważ przy okazji wpadł do niej Fang podając jej lekarstwo, chininę, razem rzucili się na ostatniego hycla*
Offline
*Warknęłam i rzuciłam się na hycla, który ugodził Shez'a. Nie zwracałam uwagi na rany, które mi zadawał. Ugryzłam go w rękę, a potem w nogę. Hycel klnął, ale nie zwracałam na to uwagi. Nie puszczałam nogi, aż w końcu człowiek uciekł. Zdenerwowana warczałam na niego, dopóki zniknął mi z oczu.*
Offline