Tutaj każdy pies czuje się jak w niebie.
Opowiadanie będzie o czwórce rodzeństwa, berneńskich psach pasterskich.
Prolog
Suczka berneńskiego psa pasterskiego leżała w koszu. Obok niej leżała szóstka szczeniąt, młode słodko spały. Obok siedział ich ojciec, dumnie patrząc na swoje pociechy. Rodzice szczeniąt należeli do hodowli Złotej Korony, która słynęła z pięknych berneńczyków. Dakota, matka małych miała nadzieję, że nie wszystkie zostaną sprzedane. Ktoś pogłaskał samca, Magic'a (czytaj Medżik) po łbie. Właściciel hodowli uśmiechnął się, patrząc na szczeniaki. Miał już dwóch kupców, ale pozostała czwórka pozostanie tutaj. Tylko trzeba wymyślić imiona... w sumie jedno już miał. Jego żona pogłaskała Dakotę.
-To jak je nazwiemy? -zapytała
-Jednego samca nazwiemy Master. -odparł mężczyzna
-Diana i Melody (czyt.Melodi), co ty na to?
-No to jeszcze jeden samiec nam został. Mi podoba się imię Dacar.
Kobieta pokiwała głową na tak i odeszła. Po chwili także właściciel hodowli poszedł, a psy zostały same. Dakota uśmiechnęła się, słysząc rozmowę. Wybrane imiona bardzo jej się spodobały. Według tradycji, szczenięta musiały mieć imiona na tą literę co rodzice. W tym przypadku 'M' lub 'D', dla Dakoty było to dziwne. Chociaż czy imię jest aż tak ważne? I tak będzie kochać swoje pociechy.
***
No to prolog :3
Na razie nuda, ale prologi zawsze są nudne. Czekam na opinie ^^
Zdjęcia dam w następnym poście.
Ostatnio edytowany przez Megan (2013-04-10 20:54:58)
Offline
To nie prawda, że prologi zawsze są nudne...
One właśnie są tak jakby zapowiedzią danego opowiadania i to mi się najbardziej podoba, a Tobie ten prolog wyszedł wspaniale
Z niecierpliwością czekam na następne wpisy.
Offline
Prologi są super, że tak powiem, a sam tytuł wywołał u mnie falę ciekawości OvO. Czekam na ciąg dalszy c:
Offline
Rozdział I
Dakota siedziała na zielonej trawie, obok Magic uczył maluchy chodzić. Co chwila jakieś się potykało, chociaż kolejne kroki wychodziły coraz lepiej. Dla dwójki kilkudniowych maluchów był to ostatni dzień z rodziną - dzisiaj mieli przyjechać nowi właściciele. Po chwili Dakota usłyszała głosy, właściciel hodowli David wszedł do ogrodu. Za nim kroczyła wesoła rodzina - tata, mama i córeczka w wieku przedszkolnym. Dziewczynka skupiła wzrok na szczeniętach, uśmiechnęła się szeroko.
-Tatusiu, one są śliczne. -zawołała
David uśmiechnął się, rzeczywiście maluchy z tego miotu były śliczne. Rodzina zamówiła sobie samiczkę, ale dziewczynka usiadła na trawie i zaczęła bawić się ze szczeniętami. Hodowca i nabywcy usiedli przy stoliku, w ogrodzie. Teraz był czas na czyste formalności - podpisywanie umów i omówienie warunków życia malucha. Pan David podszedł do dziewczynki i uklęknął obok niej. Przyjaznym tonem opowiadał o swoich berneńczykach, po czym podał delikatnie dziecku małą suczkę. Dziewczynka, bardzo uradowana potruchtała do rodziców i podała ojcu szczeniaka. Podziękowała hodowcy, wychwalając jego śliczne psy. Rodzina zadowolona odjechała z nowym 'nabytkiem'.
Po godzinie przyjechała kolejna rodzina. I Dakota wraz z Magicem musiała pożegnać dwójkę dzieci, licząc się z tym, że nigdy ich nie zobaczą. I choć byli bardzo smutni, nie mogli z tym nic zrobić. Ale byli totalnie bezbronni. Jedynym pocieszeniem było to, że zabrano tylko dwójkę szczeniąt, a nie całą gromadę. Pewnie Melody, Dacar, Diana i Master będą jeździć na zawody, co wiąże się z zostaniem w hodowli.
Do psiej rodziny podbiegł jakiś samiec, uśmiechając się do Dakoty. Samica zignorowała ten uśmiech, nienawidziła go. Ów pies, Payn (czyt.Pejn) był strasznie natarczywy i uparty. Od zawsze starał się o względy Dakoty, lecz ona i tak zakochała się w Magic'u. A Magic w niej. Dakota cieszyła się, że nigdy nie musiała mieć jako partnera Payn'a. Że nigdy nie mieli szczeniąt, ale to mogło się zmienić...
-Co chcesz? -warknął Magic, on też nie lubił tego typa
-Przybyłem poobserwować dzieciaki. -odparł Payn
Dakota podniosła się i wzięła córeczki do pyska, Magic ruszył za nią z synami. Zanieśli ich do swojego legowiska.
-Palant z niego. -fuknęła Dacota
-Nie przejmuj się.
Suczka zaczęła myć swoje dzieci, a te zadowolone usnęły. Im też doskwierał smutek, po stracie siostrzyczki i braciszka.
***
Aww, yea :3
- Melody
- Master
- Dacar
- Diana
Ostatnio edytowany przez Megan (2013-04-12 17:48:33)
Offline
Widzę, że się rozkręcasz c: Oby tak dalej, szczeniaczki śliczne c;
Offline
Uważaj to Payn!
Kurcze, aż przypomniała mi się jedna gra... xD
Ale może kiedy indziej o tym opowiem, bo bym mówił nie na temat c:
Rozdział jest świetny i bardzo ładnie napisany, czekam na dalsze rozdziały
PS. Słodkie pieski
PSS. "Dakota cieszyła się, że nigdy nie musiała mieć jako partnera Payn'a. Że nigdy nie mieli szczeniąt, ale to mogło się zmienić..." - Trochę się czegoś obawiam...
Offline