Tutaj każdy pies czuje się jak w niebie.
A: *odskoczyłem, ziemia pode mną pękła, drzewa się trzęsły i padały jak zapałki* C-co do diabła?!
D: *podszedłem do Alexa wystraszony*
Offline
A: Trzeba uciekać! *miałem gdzieś odskoczyć, ale drzewo zwaliło się na mnie*
D: Gdzie Alex???
Offline
A: *drzewo uniosło się do góry chwytane przez niebieską poświatę, zostało odrzucone*
D: Shez uważaj! *drzewo zaczęło walić się na Sheza*
Offline
*Nim się zorientowałem to drzewo już prawie zawaliło się na mnie. Odskoczyłem, jednakże z niepowodzeniem - zawyłem z bólu. Mialem przygniecioną, jedną łapę. Próbowałem się wydostać.*
- Argh! Nie mogę się ruszyć! Przygniotło mi łapę!
Offline
A: *nie wiedziałem co robić, trzęsienie ustało, podniosłem kamień i trafiłem prosto w drzewo, tuż obok nogi Sheza, zacząłem odpychać drzewo do tyłu*
D: Trzymaj się... wytrzymasz. *do Sheza*
Offline
A: *przepchnąłem drzewo, moja głowa była w drzazgach, łapa Sheza zgnieciona* Nie jest dobrze...
D: Z tobą też. *spojrzałem na łeb Alexa*
Offline
A: Musimy wracać. Dasz radę? *spojrzałem na Sheza*
Offline
D: My je weźmiemy. *złapałem krowę, Alex zająca i kozła, zaczęliśmy iść*
Offline