Miejsce przytulne w jaskini lekko zalanej wodą.
*przychodzi*
/są jeszcze na dworze XD// L: Widzisz ten tunel? *pokazałam dosyć duży tunel, coś jak zjeżdżalnia* Jak tam zjedziemy to wpadniemy wprost do wody. *roześmiałam się*
S: To był jej pomysł, żeby tam zamieszkać...
- Tooo wchodzimy?
L: Ja pierwsza! *weszłam do tunelu, położona na plecach i zaczęłam zjeżdżać po zakrętasach* Weeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!
*wchodzi do tunelu, zjeżdża na brzuchu xD *
L:*wpadam do wody*
S: *pojechałam za Nickiem i Luną*
*Przyszłam za Luną, Sun i Nick'iem. Zauważyłam tunel i tak jak poprzednicy, postanowiłam zjechać. Z chlupotem wpadłam do wody.*
-Cześć wszystkim!
L: O, cześć! *wychodzi na brzeg, gdzie ściany mają pełno mchu*
*Wyszłam z wody i otrząsnęłam się. Usiadłam obok Luny.*
*otrzepałam się* Podobało mi się to miejsce...
-Fajną jaskinie macie.
*Rozejrzałam się. Jaskinia była bardzo przytulna - była bardzo fajnie urządzona.*
*wpada do wody i śmieje się*
S: *wpada za Nickiem*
L: Dzięki. Sama trochę urządzałam...
- Woah, jest tu wspaniale.
*zachichotałam i zarumieniłam się*
*uśmiecha się*
S: Co ciekawe to dopiero początek. Jak tutaj się wyleżymy dalszy ciąg pokazu. *uśmiechnęłam się*
L: *pokiwałam głową*
*Uśmiechnęłam się.*
-Głęboko tu jest?
*Wskazałam łapą na to podziemne jeziorko.*
S: W pewnym miejscu powoli się zapada, ale da się to wyczuć.
L: W takich jaskiniach podobno da się znaleźć diamenty...
-Trzeba się mocno wkopać, by je znaleźć. Widziałam kiedyś kilka diamentów, są piękne.
*Uśmiechnęłam się na wspomnienie tych drogocennych kamieni - rzeczywiście są piękne.*
S: Z tego co wiem jesteśmy dosyć głęboko pod ziemią, ale w takim miejscu, że nic nie grozi zawaleniem.
L: Na szczęście... *popatrzyłam w górny róg jaskini, był tam różowy kwiatek o złotym środku* Jaki piękny!
*Spojrzałam tam gdzie Luna - ujrzałam kwiatek. Roślinka bardzo mi się spodobała, była piękna. Różowe płatki wspaniale komponowały się ze złotym środkiem.*
-Dziwne, że rośnie w takim miejscu jak ta jaskinia.
*Wskazałam na ślicznego kwiatka.*
S: Też się zastanawiam... pewnie to jedna z tych podziemnych...
L: Tak czy inaczej jest śliczny!
-Ciekawe czy jest ich więcej. Mam nadzieję, że tak!
*Uśmiechnęłam się.*
-To zwiedzamy dalej?
S: Musimy się trochę przejść. *wstałam i zaczęłam iść brzegiem, przyglądając się od czasu do czasu wodzie*
L: *też wstałam i ruszyłam za siostrą*
*Ruszyłam zadowolona za siostrami.*
//Nowa ranga c: //
S: *pokazałam Megan tunel* Tu jest drugi. Najpierw zjeżdżamy w lewo, potem wyjdziemy i zjedziemy w prawo. Ponieważ lewa komora nie ma wejść i innych tuneli.
L: *rzuciłam się i Sun widziała, że pojechałam w lewo*
-To za Luną?
*Nie czekając na odpowiedź, pojechałam za Luną.*
L: *wpadłam do wody, gdzie sięgała mi po szyję, komora miała jakby dziwne, szklane odbicia i można się było przejrzeć*
S: *też pojechałam*
*Wpadłam do wody i ochlapałam Lunę. Zanurkowałam, ale po chwili wynurkowałam. Rozejrzałam się.*
S: *wpadłam za Megan*
L: Widzisz? To tak zwana komora luster. Pięknie tu...
-Wow... cudowne miejsce.
*Rozejrzałam się, wspaniałe miejsce.*
L: Patrz, twoje odbicie. *roześmiałam się i spojrzałam na swoje, parsknęłam śmiechem, byłam cała mokra*
S: *spojrzałam na swoje i zaczęłam poprawiać fryzurę*
*Uśmiechnęłam się. Zanurkowałam i przepłynęłam kawałek pod wodą.*
L: Ciekawe... jakie to skały...
S: *wyglądałam już idealnie!*
L: *zalałam poprawkę siostry >:3*
*Wynurkowałam, chlapiąc na Sun i Lunę. Zaśmiałam się.*
S: *postukałam się w głowę pokazując na Lunę*
L: Ej, ja nie mam aż takiej manii na punkcie wyglądu! *udaję obrażoną, ale po chwili się śmieję i gramolę do tunelu* Tu już wszystko, w następnej komnacie są te kwiatki *zaczęłam się wdrapywać*
*Zachichotałam.*
-Oj, nie kłóćcie się!
L: Megan, chodź! *wdrapałam się i zjechałam w prawo* Wiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!
S: *poczekałam, aż Megan będzie się wdrapywać*
*Zwinnie się wdrapałam za Luną i zjechałam za nią*
L: *wpadłam w podobną komnatę, tyle że wyglądała jak mały basenik, i miała dookoła brzeg porośnięty tymi kwiatami!*
S: *zaczęłam zjeżdżać*
*Wpadłam do baseniku za Luną. Oniemiałam z wrażenia.*
*ułożyłam się w kwiatkach i wąchałam je z osobna, lekko chlapiąc wodą, woda była ciemnoniebieska, czyli czysta*
*Powąchałam kwiaty. Nie były tylko różowe - rosło ich tu o wiele więcej. Były różowe, niebieskie, fioletowe, zielone, żółte, czerwone i wiele innych. Łączyła je wspólna cecha - złoty środek.*
S: *wpadłam do chłodnej i orzeźwiającej wody* Mmmm...
L: *weszłam do wody i przyglądałam się kwiatkom* Wyglądają jak tęcza! Prześliczne... Chyba zabiorę jednego ze sobą.
*Wybrałam niebieskiego kwiatka i zerwałam go. Wpięłam go sobie za ucho.*
L: *zerwałam jednego i podałam Sun, był złoty* Tobie pasuje do kryształu, mój będzie niebieski. *uśmiecha się*
S: *wpięłam kwiatek za ucho* Modnisie... *zaśmiałam się*
*Też się zaśmiałam.*
L: To jedna z moich ulubionych jaskini. Te ciemnoniebieskie ściany i kwiaty...
S: *uśmiechnęłam się i zanurkowałam*
-Jest piękna.
*Także zanurkowałam - woda tu była bardzo czysta.*
S: * wynurzyłam się* Potem będziemy przechodzić przez tunel podwodny, który na szczęście jest krótki i prowadzi do rozwidleń.
L: *zerwałam czerwony, wiedziałam co z nim zrobić...*
-Czerwony dla Nicka?
*Zapytałam, uśmiechając się.*
L: *pokiwałam głową zarumieniona* A myślałam, że nikt mnie nie zechce...
-No widzisz, byłaś w błędzie. Ty i Nick do siebie pasujecie.
*zachichotałam* Może zejdziemy dalej?
-Jasne, z chęcią.
*Uśmiechnęłam się.*
L: Złap mnie za ogon, ty jesteś tu pierwszy raz.
S: *schowałam kwiatek za obrożę*
-Okej.
*Złapałam Lunę za ogon.*
L: Złap oddech! *zanurkowałam i szybko wleciałam do tunelu łapiąc powietrze*
S: *popłynęłam za nimi*
*Dostosowałam się do polecenia sióstr.*
L: Ufff... teraz wdrapujemy się... *zaczęłam iść tunelem pod górę*
S: *wynurzyłam się*
*Szłam za Luną i Sun.*
L: *wyszłam i znalazłyśmy się w małym basenie ze słoną wodą, na dole był piach i pełno muszli* Tutaj jest gdzieś dziura, którędy płynie woda z morza.
S: *wyszłam i śmiejąc się weszłam do wody czując ukojenie w mokrym piachu*
- Woah... tu jest niesamowicie.
L: *podeszłam do Nicka z czerwonym kwiatkiem, który zerwałam i zrobiłam ''kocią minkę''*
S: *zaczęłam zbierać muszelki*
- Dziękuje *przytula Lunę*
L: *weszłam do wody*
*wskakuje do wody*
L: Chodź ten piasek jest zarąbisty! *zanurza łeb w piasku*
*Wskoczyłam do wody*
*podchodzi do Luny, wpatruje się w piasek xD*
L: *wyciąga ogromną, różową muszlę*
- Jej...
-Fajna muszla!
*Zwróciłam się do Luny.*
S: Piękna. Masz szczęście. *przyjacielsko przytuliłam Lunę*
L: *położyłam muszlę na brzegu i zaczęłam ją oglądać*
- A jeżeli w niej coś mieszka? xD
L: Yyyy... nie wiem... *nerwowy uśmiech*
S: *zastukałam pazurem w muszlę*
*przygląda się muszli*
S: Na szczęście nic. *uśmiechnęłam się*
L: Hej, patrzcie, glony! *pokazałam napływające glony*
*Popatrzyłam na glony. Złapałam jednego i rzuciłam na czoło Luny.*
-Do twarzy ci!
*Zaśmiałam się.*
L: Tobie też. *rzuciłam glona na jej pysk śmiejąc się*
*Zaczęłam obrzucać Lunę i Sun glonami, sama byłam cała w glonach. Śmiałam się, dawno tak dobrze się nie bawiłam.*
*śmieje się*
L: BITWA NA GLONY!! *zaczęłam bić je glonami* The fun has been doubled! *zaśmiałam się*
S: *skryłam się pod wodą*
-Sun się nas boi!
*Tak jak Luna walczyłam glonami.*
S: *wynurzyłam się i rzuciłam ogromnego glona w Megan i Lunę*
L: *zaczęłam chichotać*
*dalej się śmieje*
L: Hue hue *zachichotałam*
S: Zachowujemy się jak wariatki...
-Czas się ogarnąć.
*Otrząsnęłam się, a wszystkie glony spadły na Nicka.*
L: *parsknęłam śmiechem, zrzuciłam glony z siebie* Przechodzimy do następnej komnaty?
S: *przytaknęłam*
*Pokiwałam głową na tak.*
L: Na szczęście wejście jest tutaj. Tunel normalny. *pokazuje wyjście już na lądzie, ciemne, ale widać tam pełno stalaktytów* Niech nikt się nie boi, my to przechodziłyśmy setki *S: Ta, na pewno* razy.
-To byliście tu czy nie?
*Poszłam za Luną.*
S: Kilka razy. Chodź, jak coś poświecimy kryształkami. *weszłam do jaskini i natychmiast kryształ zadziałał jak latarka*
L: *zrobiłam to samo z moim* Ciekawe jest też to, że pełno tu prehistorycznych malowideł. *oświeciłam jedno przedstawiające pumę*
-Fajnie tu.
*Uśmiechnęłam się, idąc za siostrami.*
L: O, patrz się, patrz się, to ja! *pokazuje na wyrytego wilka, na tle księżyca z kryształem nad głową* A to Sun! *pokazuje na wilka na tle słońca, również z kryształem nad sobą* Znaczy nasze wcześniejsze wcielenia. Umieramy i odradzamy się, proste. Wtedy ludzie nie znali ras psów i wszystko było wilkami.
*Zdziwiłam się.*
S: Hehe. Ładne miałam futro, glinowe. *chichot*
L: Coś się stało? *spojrzałam zdziwiona*
-Po tym życiu też się odrodzicie? To tak jak nieśmiertelność?
*Zadałam pytania.*
L: Najłatwiej będzie tak. Nasze dusze staną się cząstką ciał naszych dzieci, które dopiero wtedy nauczą się władać nocą i dniem. Ale nie pamiętamy nic z poprzedniego życia.
S: To trochę denerwujące... wolałabym spotkać się z kimś innym w niebie... *wzdycha*
-Interesujące.
*Spojrzałam na rysunki.*
S: *westchnęłam*
L: *szpet* Jedyne co Sun pamięta z poprzedniego życia, to że miała chłopaka, którego bardzo kochała i który obiecał czekać na nią ''na górze''
-Oh...
*Zasmuciła mnie ta wiadomość, biedna Sun.*
L: No, wiecie co, zimno mi się robi, chodźcie zaraz jest koniec tunelu i trzy baseny. *zaczęłam iść*
S: *jakoś wymusiłam ten uśmiech*
*Szłam za siostrami.*
L: *wyszłam z tunelu i pokazałam trzy duże baseny, które były rozdzielone małymi skałami, pod którymi można było przepłynąć, wskoczyłam do pierwszego, najcieplejszego*
*Wskoczyłam za husky.*
L: Uuuuuuuuch, ale ciepełko... *rozmarzyłam się i zanurzyłam*
S: *stałam z boku i w końcu weszłam* To chyba lecznicze...
-Przyjemnie.
L: Tu pływa sól... *wskazałam łapą na krystzałki sol*
*Zanurkowałam i wynurkował. Rzeczywiście było tu dużo soli.*
S: *przepłynęłam do drugiego basenu i znalazłam... kłodę...*
L: Jest nawet czysta. *zaczęłam puszczać bąbelki pod wodą*
Le na zewnątrz latał jakiś inny, nieznajomy nikomu pies...
Następnym razem popraw literówki, interpunkcję i zdanie z dużej litery - Alex
L: Coś tupie na górze... *kryształek uleciał do góry, przeniknął ścianę i zatrzymał się koło suczki*
|| Koło ajris , bo nie wiem xD ? ||
Pies , a raczej suczka ,nadal biegała na zewnątrz
//tak//
L: *przemówiłam przez kryształ* Kim jesteś?
Suczka nagle zatrzymała się.
-K-kto mówi..?
-Kto tam jest?
*Zapytałam*
L: Spójrz na kryształ. *w krysztale pojawiło się moje odbicie, szara husky o niebieskich oczach*
Suczka zaczeła sie niepokoić...
L: Nie bój się. Widzisz mnie? Jestem przyjazna. Wejdź do nory i zjedź na dół, to zobaczysz mnie na własne oczy. *kryształ zaświecił i pokazał tunel*
Suczka obróciła się w strone jaskini
-.. Hę..?-Weszła do niej.
L: *zauważyłam idącą suczkę* kogo my tu mamy? *wyszłam z basenu*
S: *wyszłam z kłodą w pysku, moje brązowe futro połyskiwało*
-..?- suczka potkuliła ogon
L: Nie bój się. Jesteśmy przyjazne. Ja jestem Luna. A ty?
-Ja..jestem.. Ajris...
S: Ja jestem Sunny.
L: Skąd się tu wzięłaś?
-emm przelatywałam.. a wy?
L: My tu mieszkamy. To Ziemia Psów. Masz zamiar założyć tu dom?
-Ja jestem Megan.
L: *nagle z ostatniego tunelu wypłynął... ALEX?!* Ej! Co ty tu robisz?
A: Siemanko. *zdjąłem rybę z głowy*
S: *co do?
-emm-zamyśliła sie - jak narazie wędruje ...
Jako Marley:
*Prąd znosił mnie, ujrzałem jakieś suczki. Wyszedłem z wody i otrząsnąłem się.*
Jako Megan:
*Ujrzałam małego owczarka niemieckiego.*
-Hej, mały. Jak się tu dostałeś?
A: To... mój zaginiony brat Marley. Kiedy nasza matka zginęła on się zgubił.
L: Cześć mały! Jestem Luna. *kryształ wrócił na swoje miejsce*
S: Sunny. *małe dzieci są taaaaaaaaakie słodkie*
Marley: *Uśmiechnąłem się do nich.*
-... dobra ale .. gdzie jest wyjscie..?
L: O Boziu, jaki słodki! *podeszłam do niego i położyłam się przed Marley'em* Aleee ma śliczne ockaaaaa >O3O<
Ajris popatrzyła na lune w miną wtf?
S: Będziesz tu mieszkać? *do Ajris*
-yyymm-mina: ^ ^ '
S: Jeśli chcesz możesz pomieszkać trochę u nas. *uśmiech*
L: Tak! Urządzimy imprezkę powitalną!
-eh dobra
L: Dobra, lecą po kulę! *zaczęłam kopać w ziemi i dokopałam się do błyszczących skał*
S: Idę do spiżarni. *poszłam szukać jakiegoś mięsa i znalazłam nawet suszone płatki róż*
Marley: -Dziękuję pani Luno.
Ajris usiadła..
L: *wyszłam z dziury* Hej, mały, nie jestem pani. Po prostu Luna. *podaje mu łapę*
*Uścisnąłem delikatnie łapę Luny.*
L: *pobiegłam za Sun* Hej, pomogę ci!
A: *szept* Ona jest troszkę natarczywa...
//wstawiłam kawałek drzewa genealogicznego c://
-...- po chwili Ajris nagle wstała i zrobiła wilekie oczy ku wyjścia...-chyba nie on...
A: Co jest? *podszedłem do Ajris*
AJris dalej spoglądała groźnie w strone wyjścia ....
A: *dla świętego spokoju przyjąłem pozycję obronną*
Ajris po chwli wsyzła i wychyliła łeb.. -nikogo chyba nie... - urwała jagby coś zobaczyła ale tak naprawde na nią skoczył nieznajomy zdrajca
-CO DO ?! CO TY TUTAJ RPOBISZ?!
-Witaj siostrzyczko ...
*muzyczka dum dum duum xD *
L: *usłyszałam huk i natychmiast skoczyłam do ataku z Alexem, zaraz użyczyłam mu tej mocy... księżyca*
A: *moje łapu znów pokryły się niebieską poświatą, zacząłem z całych sił drapać po pysku nieznajomego*
Megan: *Spojrzałam tam gdzie Ajris, ujrzałam psa.*
Marley: -Alex? Co będziemy robić? Będziemy tu pływać, patrz jak tu ładnie!
*Zachwyciłem się tą jaskinią i wskoczyłem do baseniku. Zacząłem pływać.*
S: *widząc co się dzieje podeszłam do Marley'a* Chodź na chwilkę Marley. Alex nie ma czasu, bije się z jakimś złym psem... wiesz, twój brat wiele razy ratował nam życie...
A: *poświata okryła mnie całego, szybko skoczyłem i zacząłem się obracać w powietrzu, uderzyłem psa*
Marley: *Pospiesznie wyszedłem z wody i otrząsnąłem się. Ujrzałem wtedy Alexa, który z kimś walczył.*
S: Nie możesz bratu teraz przeszkadzać... *powiedziałam spokojnie*
A: *powtórzyłem atak*
Marley: *Poszedłem z tą miłą panią, Sun.*
S: *usiadłam gdzieś na boku* Opowiedzieć ci jak twój brat ocalił nas przed hyclami?
Marley: -Pewnie!
*Zamerdałem ogonem.*
S: Więc posłuchaj. Byłam uwięziona i stado przyszło mi z odsieczą. Kiedy byli przed schroniskiem zauważyli ich hycle. Mieli złapać Megan i twojego tatę, ale Alex rzucił się na jednego z hycli, niestety, drugi postrzelił twojego brata niedaleko serca... *poczekałam, może Marley coś powie?*
Marley: -Mój brat jest taki odważny!
*Uśmiechnąłem się.*
S: Wrzucili jego, i pewnego psa, Sheza do klatki obok mnie. Gdy ja i Shez dyskutowaliśmy jak się stąd wydostać, twój brat zaczął głową wywarzać drzwi. Był dzielny, bo mimo rany nic sobie z tego nie robił i wkrótce zamki pękły, twój brat miał mocno obtłuczoną głowę a mimo to, zdołał jeszcze brać udział w ostatniej walce. *znów czekałam na komentarz*
Marley: -Szkoda, że tego nie widziałem.
*Pomyślałem o Alexie, uważnie obserwowałem jego walkę.*
S: I jeszcze tyle razy oberwał klatką... był wycieńczony, gdy niesiono go do domu.
Marley: -Jestem z niego dumny! Ty też pewnie jesteś dumna ze swej siostry.
*Popatrzyłem na Lunę, która utrzymywała poświatę.*
Megan: *Przytruchtałam do Sun*
L: *odeszłam zmęczona tym wszystkim i usnęłam, jeśli ktoś przyjdzie będę gotowa...*
S: *popatrzyłam na Lunę*
*spojrzał na Lunę, uśmiechnął się*
S: Ślicznie wygląda kiedy śpi... *uśmiechnęłam się*
- Tak, to prawda.
S:... Alex ma brata.
po chwili nieznajomy wrócił ...
*warknął na nieznajomego*
Nieznajomy uśmiechnął się sadystycznym śmiechem *xD *
-czego chcesz?!-rykła ajris
L: *obudziłam się i znów dałam Alexowi moc*
A: ZABIJĘ! *skoczyłem i mocno zraniłem nieznajomego łapą pokrytą niebieską poświatą, odskoczyłem by uniknąć kontrataku*
nieznajomy natychmiast oddal .. mocno raniąc alex'a
-czego? co to za pytanie...?-zaśmiał się irotycznie nieznajomy..
ajris warkła na niego
*chwycił nieznajomego za kark i wywrócił go*
-ehh-szeptneła do siebie ajris
po chwili nieznajomy chwycił nick'a za łape i wytargał ...
*zawarczał na nieznajomego, kły mu zabłysły, zrobił ranę wzdłuż grzbietu nieznajomemu*
Nieznajomy ugryzł boleśnie Nick'a
-Dobra.Zostaw ich dużo narobiłeś...
-A co to sie stało siostrzyczko? - zaśmiał się nieznajomy po czym odrzucił Nick'a
-Shadow przestań...
*przygniata nieznajomego do ziemi*
Shadow po chwili obrócił się ,na plecy mimo zgniatania udało mu się leciutko podrapać Nick'a
- Wynocha! *zawarczał*
-Chyba śnisz!-" Wywalił" z siebie Nicka po czym skoczył na niego mocno go raniąc . Po chwili odskoczył , i stanął
*zrobił nieznajomemu dużą ranę wzdłuż brzucha*
Shadow zrobił unik
-jeszcze się spotkamy..-zniknął
- I dobrze!
Megan" *Osłaniałam Marley'a, nie chciałam by szczenię ucierpiało*
Marley: *Wystraszony obserwowałem walkę.*
Ajris przez dłuższy czas lezała na ziemi po chwili wstała
A: *poleciałem za Shadowem i ugryzłem go boleśnie na pożegnanie, wróciłem do jaskini i krzyknąłem za nim* Żryj to śmieciu!
L: *obudziłam się*
- Luna, wszystko dobrze?
L: D-dobrze...
A: Śmieć... cholera, jeszcze nigdy nie spotkałem takiego śmiecia... ZDECHNIESZ! Niech cię piekło pochłonie! Żryj cały ten ból... *warczałem*
*siada koło Luny*
L: Zrobił ci coś? *zmartwiłam się*
A: Wilczy syn... do wygnańców śmieciu...
- Nic mi nie będzie...
L: Mam nadzieję... *zasmuciłam się*
- Nie martw się.
L: Dobrze...
A: Ciekawe...
*kładzie się*
L: *powoli zasnęłam*
A: *kręciłem się w kółko*
- Alex, wszystko dobrze?
Marley: *Popatrzyłem na brata i podbiegłem do niego.*
A: Jestem cholernie wkurzony... jak on śmie tu wejść? Następnym razem skręcę mu kark! *odgrażałem się w kierunku pustego otworu*
L: *westchnęłam i poczułam się trochę chora*
S: Wszystko dobrze, Luna?
*Wróciłem do swoich przyjaciół, ponieważ nie mogłem wiecznie siedzieć w swoim domu. Uśmiechnąłem się do wszystkich.*
- Witajcie!
A: Cześć Shez!
S: Cześć... Luna, na pewno nic się nie stało?
L: Nie, jestem tylko zmęczona tą mocą...
- Chyba wiele mnie ominęło, nieprawdaż?...
*Spojrzałem na małego Marleya, a potem na pozostałych.*
- Poza tym, bardzo ładna jaskinia...
// Ja jestem trochę nie w temacie... xD //
A: To mój brat... zaginął niedługo po śmierci matki... albo nawet wtedy, kiedy strzaskały ją kamienie... *odwraca łeb* moja matka nazywała się Irma...
L: *przekrzywiłam smutnie głowę, szkoda mi było Alexa*
- Oł...
*Spojrzałem smutno na Alexa. Było mi przykro.*
A: Była najpiękniejszym owczarkiem niemieckim na ziemi... uratowała mnie spod kamieni... tak jakby... zmieniła moje przeznaczenie...
L: Nie myśl o tym... ona nadal tu jest. Pilnuje cię choć jej nie widzisz.
- Ona żyje w Tobie... w sercu...
*Dodałem do myśli Luny.*
*położył się w kącie*
A: *pokiwałem głową, matko...*
L: *podeszłam do Nicka* Coś cię gryzie?
- Nie, nic...
Ritta przyszła.
A: Cześć. Dużo ci mam do powiedzenia. *uśmiecha się*
L: Nie wiem po co ten pies nas zaatakował... nic nikt mu nie zrobił...
- Psychopata...
R: hej?
A: Zapewne jeden od Ciry... nie wiecie kto to jest, nie?
L: *pokręciłam głową na nie*
*siada koło Luny i drapie się za uchem*
- Coś kojarzę imię...
R: ?
A: Cira to przywódczyni wygnańców. Ma jakieś urojenia, zabiła moją babkę, bo ojciec jej nie chciał. Bezwzględna... *kręci głową* nasłała hieny na moją matkę...
L: ...
*kładzie się i zakrywa łapą pyszczek*
- Możemy nie wracać do tematu "śmierć" ?
A: Dobrze... wybacz.
L: *trochę wstyd mi było, że nie umiałam go pocieszyć*
- Nic się nie stało...
L: Ech, psi los nie jest bajką ani snem...
A: *pokiwałem głową i chcąc rozruszać towarzystwo wskoczyłem do wody*
- Niestety...
R: No.. - Spuściła głowę.
A: Hej, wchodzi ktoś do wody?
//Sierro, skomentujesz drzewo genealogiczne?//
- Nie mam ochoty...
R: Nie, dzięki!
//Łoke//
A: *wyszedłem* Spoko. Taki ponury nastrój... *polizałem Rittę*
Ritta ziewnęła.
A: *przeciągnąłem się i zapytałem* Co wy na to, żeby rano wybrać się nad morze?
// Chodzi o wszystkich? :p //
- Jeśli mógłbym z wami się wybrać, to jestem za!
*Odpowiedziałem do Alexa z uśmiechem na moim pysku.*
A: Hehe, świetnie. *uśmiecha się*
Marley: *Przytuliłem się do brata.*
Megan: -To gdzie idziemy?
- Nad morze mieliśmy, to idziemy?
*Spytałem*
Megan: -Ja chętnie.
Marley: *Uśmiechnięty spojrzałem na samca huskiego.*
-A mogę iść z wami?
A: Chodź brachol *uśmiecha się i idzie już nad morze*
*siedzi, nie wie czy iść, czy nie*
L: Idziesz?
- Tak, tak.
//jest dzień XD//
A: *pokierowałem się ku wyjściu, za mną Luna i Sun*
//Temat Morze w dziale wiadomo którym, piszcie pierwsi c://
*Poszedłem za resztą.*
//pisać c://
*Marley i Megan poszli nad morze.*
S: *podeszłam do skały i czekałam na resztę*
*Przyszedłem tuż za Sunny, rozglądałem się dookoła.*
D: *podbiega, patrzy w tunel* Wchodzimy?
S: Mhm...
*Wszedłem do tunelu, nieciekawie coś ciemno było.*
D: *popchnął lekko Sheza* Zjeżdżaj po tej zjeżdżalni!
S: *czekałam w kolejce*
- Jak tak mnie straszyć będziesz, to zawału dostanę w końcu.
*Spojrzałem w dół, a po chwili zjechałem ze zjeżdżalni.*
- Wow!
D: Tylko pilnuj się prawej strony! *zjeżdża*
S: *zjechałam za Diamondem*
*Uczyniłem to co on powiedział.*
D: Szykuj się na skok... *lekko hamuje pazurami*
*Przyhamowałem lekko pazurami też, aż nagle wyskoczyłem. Leciałem gdzieś wprost, chyba do wody.*
D: *ląduje na Shezie, w wodzie* Ouch... sorka.
S: *zahamowałam i zeskoczyłam na ląd*
- Złaź.
*Odepchnąłem go lekko i wyszedłem z wody.*
- Dobra, gdzie dalej?
D: *wpadł do wody, wynurzył się i wyszedł*
S: To komora główna. Najpierw trzeba przeszukać ją.
- Okej...
*Rozglądałem się po miejscu. Miałem nadzieję, że Luna tutaj jest.*
S: Luna! Luna! Luna. Luna... *szukałam jej po różnych miejscach*
D: *zanurza się w wodzie i szuka pod wodą*
- Luna!!
*Szukałem jej w najciemniejszych zakamarkach ten komory.*
D: Tu jej nie ma.
S: Tu też... *posmutniałam* tak... jak wtedy, kiedy było tsunami...
- ...
*Spojrzałem na Sunny.*
S: *mój kryształek zaczął lekko świecić, nie zauważyłam tego*
D: Yyyy... Suuun?
- Twój kryształek...
*Wskazałem łapą*
Przybiegł.
- Hej... jest tutaj Luna?
D: Nie... szukamy jej.
S: *mój kryształ zaczął mnie ciągnąć w stronę wyjścia i pulsować złotą magią, nie mogłam mu się opierać inaczej się uduszę* Ghh... chodźcie za mną!
Nick zaczął biec za Sunny.
*Poszedłem za Sunny.*
S: *wydostałam się na zewnątrz, krzyknęłam z radości*
D: *pobiegłem*
*Usłyszałem krzyk radości Sunny, może Luna się odnalazła?!*
S: *kilka metrów odemnie stała Luna, była trochę brudna i krew leciała jej z kącika pyska*
- Luna!
*Ucieszyłem się na widok przyjaciółki, ale zaniepokoiła mnie ta krew i to że jest cała brudna...*
- Luna, ta krew - co się stało?
- Luna, co się stało?
S: *próbowałam przytulić siostrę... prze-przeleciałam przez nią?! Nie mogłam jej dotknąć... wystraszona odskoczyłam*
- Co do...?
*Szok dosłowny, co się stało?!*
L: *lekki usmiech, zamknęłam oczy i spuściłam łeb* Zaskoczeni, prawda? A jednak...
S: *łzy poleciały mi z oczu* C-co...?
- ...? Nie rozumiem! - powiedziałem nadal zszokowany.
L: *światło księżycowe poleciało na mnie, wtedy było widać, że jestem przezroczysta* Niestety... nie żyję.
S: Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaach!
//nie bójta się, tylko! Nie było tego komunikatu, ok?//
- L-Luna...
- Żarty sobie robisz? Nie!
*Powiedziałem smutno.*
L: Przepraszam... Sun, kocham cię siostrzyczko... Nick, kocham cię... Shez, zawsze będziesz jednym z moich najlepszych przyjaciół...
S: *zaczęłam płakać coraz bardziej, Luna podeszła trochę do nas... a raczej jej duch... miała złożone, białe skrzydła*
- ....
*Łzy mi spływały po policzkach, patrzyłem na Lunę smutnym wzrokiem.*
- A-ale... Ja... Bez ciebie, to już nie to samo... ja...
L: Ja... będę o was pamiętać... spotkamy się tam na górze... *zaczęły mi lecieć łzy, jedna spadła w kryształek i wtopiła się w niego*
- Masz tu być! Wszyscy Cię tutaj na ziemi potrzebują! Nie tam!
*Wołałem za nią ze łzami.*
L: A czy cokolwiek jest mi w stanie przywrócić życie?
S: *moja łza też poleciała do kryształka, kryształek leciutko zaświecił*
- Luna... ja... bez ciebie nie dam rady...
- Nie wiem, moglibyśmy zrobić wszystko... byleby twoje życie zostało przywrócone...
*Odparłem smutno, byłem teraz bezradny.*
L: Kocham cię...
*nagle wybuchnęły dwa światła: złote i niebieskie, mozna było dostrzec, że to z kryształków pulsują takie moce, Luna zaczęła się unosić, miała wystraszoną minę. Zaczęły ją ''oblepiać'' niebieskie i złote kryształki, zatrzymała się w górze, nadal było pełno światła*
- C-co się dzieje?
- Co się znowu dzieje?
*Te światło było nawet oślepiające.*
*wszystko ustało. Luna opadła na ziemię*
S: Luna!
- Ej, ale już nie jest duchem!
*Dotknąłem łapą Lunę, próbowałem ją obudzić.*
- Luna!
*Luna obudziła się* L: A... ale jak?!
S: Chyba wiem...
- Hmm...?
*Spojrzałem na Sunny.*
Nick podbiegł do Luny, przytulił ją.
L:...
S: Kiedy moja łza i łza Luny spadły do kryształku, nasza siostrzana miłość okazała się tak silna, że jest w stanie przywrócić życie zmarłemu. Miłość Nicka to dodatkowy plus.
*Pokiwałem głową, byłem szczęśliwy. Moja przyjaciółka żyje!*
S: Czemu... umarłaś?
L: N-nie wiem... pamiętam tylko jakiegoś psa...
- Jakiegoś złego psa? Cira?
*Spytałem.*
- Jakiego? Niech go tylko znajdę.
L: Nie... to był samiec...
S: Devil?
- Muszę go znaleść!
L: Nie... dobrze wiesz, kto to był...
S: *wystraszona mina* Z-znaleźli nas?!
- Kto?
S: Szlachta rodem z rodziny władców dnia i nocy. Czyli SRZRWDIN.
- Gdzie ich mogę znaleść?
S: Oni są wszędzie. Chcą nas zrzucić z tronu i sami go objąć. Ścigają nas. *wzdycha*
- Dorwę to rozszarpię...
L: Jeśli się pojawią... *powiedziałam słabo*
- Obiecuje że już nikt cię nie tknie.
Nick przytulił Lune.
Meg:
-Heej...
*Weszłam do jaskini, z mojej głowa ciekła krew. Nic nie pamiętałam.*
Nick spojrzał w stronę Megan.
- Co się stało?
- Meg!
*Podbiegłem i przytuliłem ją. Spojrzałem na jej krwawiącą głowę.*
- Matko, ma ktoś bandaż...?
L: *próbuje przyciągnąć kryształek do głowy Megan, nic się nie dzieje*
S: Matko Boska... stało się najgorsze.
- ...?
*Spojrzałem na Sunny.*
S: Po wskrzeszeniu... Luna nie posiada swoich mocy. Jeżeli ma je odzyskać, trzeba się wybrać do Imperium Dnia i Nocy, naszego domu. *wzdycha*
- A może bandaż ktoś ma..?
*Spytałem z nadzieją.*
-Nie pamiętam... tylko ból i potem nic.
*Próbowałam przypomnieć sobie co się wydarzyło.*
Marley:
*Przybyłem tu, szukając taty.*
S: *coś pomruczałam i pojawił się bandaż* Nauczyłam się tego niedawno. Zapewne jakiś człowiek teraz klnie, bo zniknął mu bandaż.
L: Hihi...
- Heh...
*Wziąłem bandaż i zacząłem delikatnie opatrywać głowę Megan.*
S: Czy... nie macie nic przeciwko, jeśli wyruszymy do rodziny?
L: *patrzyłam błagalnie na moich bliskich*
Megan:
-Dzięki...
*Kaszlnęłam.*
*Skończyłem bandażować.*
- Nie, chętnie się z wami tam wybiorę. Dla przyjaciół wszystko.
L: M-Megan? W porządku?
S: Dziękuję... wiele dla mnie znaczy zdrowie mojej siostrzyczki.
- Nie ma sprawy, nie odmówię pomocy.
*Uśmiechnąłem się.*
S: Wyruszamy wieczorem? To nie jest daleko...
L: *pokiwałam głową*
- Dobrze.
*Zgodziłem się, odrywając się od Megan. Poszedłem gdzieś sam i spojrzałem w wodę - w swoje odbicie.*
L: Rodzice pewnie się stęsknili...
S: Prawda... *westchnęłam i popatrzyłam na zachód słońca*
L: Dom twój daleki... zgubiony dawno gdzieś...
- ...
*Gapiłem się w swoje odbicie nadal.*
S: *wzięłam kryształek Luny i sprowadziłam wieczór* Chodźcie. Wrócimy jutro.
L: *wstałam*
*Podszedłem do przyjaciół.*
//czekaj, zrobię dział//
*Usiadłam obok Shez'a.*
A: *podszedłem*