Jedyne orzeźwiające miejsce na pustyni. Pełno drzew i małe jeziorko, można tu na prawdę miło zamieszkać.

Sindy przybyła na miejsce.

D: *pokazałem jej oazę* Oto mój dom.

Sin: Jak tu ładnie! - Usmeichnęła się.

Chodź. *uśmiechnąłem się i wszedłem do oazy, przysiadłem przy jeziorku*

Sin: Yhym... - Przysiada się do Diamonda.

D: *uderzyłem łapą w drzewo i obok mnie spadł kokos* Będzie dzisiaj pyszne mleko...

Sin: Hehe.

D: Podoba ci się tu?

Sin: Jasne! - Rozejrzała się.

D: To jedyne przyjemne miejsce na pustyni. *wskazałem na olbrzymie drzewo z dziurą* Tam śpię. Jest tak szerokie i wygodne, że tylko tutaj można spać, gdy nadchodzi zimna, pustynna noc.

Sin: Rozumiem... - Przytaknęła.

D: Trudno mi się rozstać z tym miejscem... chociaż istnieje też druga strona medalu...

Sindy przytaknęła rozgladając się.

Moja matka... została tu zastrzelona przez beduinów... nie mieli co jeść, więc...

Sin: Ojej... - Spuściła głowę.

D: Na szczęście była to śmierć szybka... mam jeszcze zaginionego brata, ale nie wiem gdzie jest.

Sin: Ahaa... - Zasmucona Sindy patrzała w ziemię.

*urwałem jakiegoś pustynnego kwiatka i wsadziłem Sindy za ucho*

Sindy spojrzała na Diamonda z rumieńcem.

D: Wyglądasz prześlicznie...

Sin: Dz.. Dzięki...

D:... Lubisz mnie?

Sin.. Jasne...

D:... a ja może bardziej...

Sin: Hm?

D: Trudno mi to mówić, ale może czuję coś bardziej niż zwykłe ''lubienie''...

Sin: ? - Zarumienila się.

D: Nie wiem co ty czujesz, ale ja wiem, że to ''to''.

Sin: Heh... - Zawstycdzona spuściła głowę i zarumieniła się.

D: A ty?

Sin: Ja cię... Też bardzo.. "lubię".
//To znaczy ze go baldzo baldzo lubi///

D: *lekko ''musnąłem'' Sindy po pyszczku*

Sin: Hm? - Zarumieniła się.